Śnieg



Niech ktoś mi to wyjaśni, bo nie jestem pewien, czy ja to dobrze rozumiem - według powszechnie znanych zasad astronomii i meteorologii mamy właśnie grudzień. Miesiąc powszechnie kojarzony ze świętami, śniegiem oraz tym ubranym na czerwono kolesiem który podpisał dawno temu kontrakt z Coca-Colą.

No właśnie - śniegiem.

Chciałbym zauważyć fakt, że jeszcze kilka lat temu na początku grudnia każdy centymetr naszego kraju o tej porze roku był pokryty cukrem pudrem. Tymczasem w tym roku jedyny śnieg jaki do tej pory widziałem, to ten, który utrzymuje się na ziemii jakieś 20 nanosekund. Z każdym rokiem zimy są coraz krótsze, oraz coraz mniej intensywne, co mi się BARDZO nie podoba.

Nie po to kupiłem RWD, żeby nie móc pobawić się w chaotyczne obracanie własnej osi na parkingu pod Tesco :v

Coraz bardziej zaczynam wątpić w to, czy powinienem wymienić swoje opony zimowe na stalówkach, ponieważ jestem na 99% pewien, że jeśli to zrobię, to w styczniu będziemy wszyscy mogli odpalać grilla i jechać kąpać się w Bałtyku, bo przyjdzie taka fala upałów, jakiej jeszcze nikt nie widział. Z kolei jeśli założyłbym swój letni komplet praktycznie zagwarantowaną mamy zimę stulecia, przy której aż drogowcy sfajdają się z wrażenia.

Taki taniec śniegu w wydaniu współczesnym, z lewarkiem i kluczem 17.

Nie mam pojęcia jak to jest, ale temperatura powietrza jest kompletnie przeciwna do tego, do jakiej temperatury przystosowane są opony które są na moim samochodzie.

Kolejna rzecz - sól. Drogowcy już jakiś czas temu zaczęli posypywać solą drogi, aby uniknąć gołoledzi. Zasadniczo cel jest dobry, środki do jego osiągnięcia też, jednak nikt nie pomyślał o jednym. Jeśli spadnie śnieg w tym roku (JEŚLI jest słowem kluczowym), to kombinacja wody i śniegu jest wyjątkowo nieprzyjazna blachom naszych samochodów. Przylepia się do wszystkiego, i trzyma się jak cygan zasiłku. No i przy okazji chrupie sobie spokojnie wasze progi i nadkola. Poza tym jest cholernie śliska, przez co nasze opony zimowe chuja dają, bo były projektowane dla przyczepności na śniegu, a nie na czymś, co jest bardzo zbliżone do bardzo rozmoczonego błota. Naprawdę nie wiem, kto wpadł na ten pomysł, ale moim zdaniem odpowiednią karą za ten pomysł byłoby wychłostanie delikwenta i obsypanie go tą pieprzoną solą.

Bo tak ciężko jest wysłać pług żeby zgarnąć śnieg, i posypać drogę piaskiem.

 Naprawdę mam wrażenie, że ta sól jest sypana na drogi i chodniki, tylko po to żeby wkurwiać ludzi. Wystarczy wyjść na zewnątrz zimą po takim chodniku potraktowanym tym białym gównem, żeby zobaczyć, że 15 minut spaceru wystarczy, żeby mieć buty kompletnie zalaminowane warstwą soli.

Zaczynam serio rozważać wysłanie urzędowi gminy rachunku za naprawę blacharską. Chcą sypać sól to niech sobie sypią, ale wezmą na siebie konsekwencje za to, a nie każą mi płacić za to z własnej kieszeni.

Co dalej - pomimo że śniegu póki co niet, to i tak temperaturom zdarza się czasami spaść poniżej zera. Ja z racji, że moje zimówki dość słabo pełnią swoją funkcję staram się w takich chwilach jeździć ostrożniej, ale niektórzy kierowcy których spotykam nie mają tyle wyobraźni.

Ostatnio kiedy jechałem krętą drogą w warunkach kiedy w losowych miejscach  pojawia się szklanka jakiś debil w VW próbował mnie poganiać długimi, gdy jechałem 85/h na dozwolonych 70.

Rozumiem, możesz czuć się pewniej ode mnie na drodze w tych warunkach. Nikomu tego nie zabraniam.

Ale czy do chuja wafla mógłbyś się czuć pewnie w odległości większej niż 5 metrów od mojego zderzaka?

A tak już w temacie poganiania długimi, i ogólnie świateł - ich ustawienie oraz światła przeciwmgielne.

PRZECIWMGIELNE

A nie "nocne". Czy jest ktoś w stanie mi wytłumaczyć, po co niektórzy włączają halogeny, kiedy nie ma żadnej mgły, oślepiając przy tym każdego z naprzeciwka? Co rusz widzę agentów, którzy jadą z pełną elektrownią z przodu, nie patrząc na to, że ja przez ich głupotę nie jestem w stanie widzieć nawet gdzie jadę. Co chwila spotykam też kierowców, którzy uważają że majątek w postaci 14 złotych za ustawienie świateł na SKP to przecież fortuna, którą można spożytkować lepiej, i w efekcie świecą mi prosto w twarz albo lusterko wsteczne. W efekcie ani on nic nie widzi, bo lampy oświetlają Jowisza zamiast drogi, ani ja nic nie widzę, bo mnie oślepiają jego światła.

Cudownie, szczególnie gdy jego światła to xenony z AliExpress bez poziomowania.

Naprawdę chyba się starzeję, że pora roku, która dostarczała mi do tej pory tyle radości jest aktualnie dla mnie wyłącznie źródłem frustracji :v

Popularne posty z tego bloga

Gazotan biedanu

Obudowa termiczna dolotu w BMW E46

Ustawienie zbieżności na partyzanta - relacja z wymiany końcówek drążków kierowniczych