Zemsta za 1938 i instalacja klimatyzacji w Skodzie Felicii

Ahoj,
Tu Frędzel.
Jako że ten drugi debil jest zajęty przeprowadzką dokonuję zemsty za 1938(aneksja Czech przez Niemcy) i anektuję tego bloga.
Jak wiecie jestem posiadaczem wyrobu czeskiej myśli technicznej jaką jest Skoda Felicia. 

Ostatnimi czasy narodził się szalony pomysł dołożenia klimatyzacji do tego bolidu
Oryginalnej.
Po tygodniach oczekiwania na pojawienie się kompletu w końcu otrzymałem powiadomienie z Allegro na maila.
Gdy ujrzałem tego Śniętego Graala mój tok myślowy przebiegł od „może kiedyś se kupię” do „muszę to mieć teraz!” w ciągu 10 nanosekund. 
Tym oto sposobem zapakowałem to chodzące nieszczęście zwane „tym zjebem z BMW” do Pasztecika i udaliśmy się pod Toruń celem wydobycia z dawcy narządów całego systemu podtrzymywania życia. Taki przeszczep ale jakby trzeciej nerki. (Frędzel, debilu, przy przeszczepie nerki zawsze dokłada się trzecią)
Dwie godziny później byłem w posiadaniu jedynej na świecie klimy umieszczonej w bagażniku, mocniejszego alternatora i nowego używanego fotela kierowcy z regulacją stopnia wciskania głowy kierowcy w sufit. Co jest niezłym ulepszeniem względem oryginalnego, bo tamten posiada tylko regulację stopnia połamania kolan o deskę rozdzielczą.

První den (demontaż i montaż nowego nawiewu)


Czas zacząć demontaż, bo przecież to logiczne że muszę rozebrać pół samochodu aby założyć nowe pokrętło i dwa guziki :v



Zważywszy że usuwanie wszystkiego co zbędne było nudne jak wymiana klocków hamulcowych przeskoczę do początków zakładania nowego używanego nawiewu. Okazało się że obiekt docelowy jest troszku większy, więc stawia skubaniec opory i wlazł z trudem robiąc po drodze mały pizdiec.

Patrząc jak świetnie mi poszło przeszedłem do założenia skraplacza, co skończyło się rozebraniem całego przodu 

Po 2 godzinach walki z tym nieforemnym kurwiem okazało się, że wentylator wykazuje średni entuzjazm do pracy i prawdopodobnie jest zatarty. Po wypaleniu kilku fajek wkurwiony, że muszę to znowu ściągać i czekać aż przyjdzie nowy wentylator usiadłem i zapłakałem ponieważ widziałem, że to dopiero początek.
I tak minął dzień pierwszy.


Den dva (montaż alternatora i kompresora)
Kolejnego cudownego dnia pełen zapału do pracy, złożyłem środek spuszczając się z zachwytu że mam dwa nowe przyciski na desce rozdzielczej i rozjebany panel z dawcy. 

DWA NOWE PRZYCISKI

Musiałem dokonać chirurgicznej operacji nawiercenia otworów pod właśnie te przyciski w swoim panelu. Panel z dawcy też nie był oryginalny, tylko przerabiany z wersji bez klimatyzacji, więc wielkiej różnicy nie ma.




Niestety nie mam zdjęć ze ściągania alternatora i zakładania nowego z kompresorem.

Może jednak "stety" biorąc pod uwagę odjaniepawlający się tam pizdiec. Dzieci płakały, kobiety lamentowały a Czech płakał jak widział co się dzieje.


Gdy wszystko zostało złożone nadszedł czas na założenie nowego paska. Oczywiście genialny ja nie wpadłem na pomysł zrobienia sobie zdjęcia jak jest założony pasek w dawcy i spędziłem kolejną godzinę na bezsensownym przekładaniu paska z rolki na rolkę. Po skończonej pracy Harna…. Wróć nie ta bajka. Po skończonej pracy odpalam moje Porsche jak zwykłem mawiać na mój cud czeskiej inżynierii.

O KURWA 14.2V wzorowe ładowanie

Pół minuty na zwalenie sobie z radości

Sprawdzenie czy działa nawiew

Pierwszy bieg OK

Drugi bieg OK

Trzeci bieg OK

Pełna moc, czwarty bieg

Wyjebało bezpiecznik

¯\_(ツ)_/¯

Rozebranie nawiewu, wyciągnięcie dmuchawy, tu przykleić, tam pomacać, parę podkładek wkręcić, cud miód i grzybki w marynatce, chodzi jak marzenie.
Koniec dnia drugiego.


Den tři (montaż skraplacza i sprawdzenie szczelności)


Ostatniego dnia już miałem w ręku nowy wentylator na skraplacz. Znowu rozebrałem cały przód i zamontowałem w ciągu chwili ostatni element.



Ostatnie szlify, sprawdzenie czy wszystko dokręcone i można jechać do serwisu sprawdzić szczelność.
Na miejscu okazuje się że nie jest szczelna, co nie jest niczym dziwnym. Po kilku szybkich poprawkach jest lepiej. Oczekiwanie godziny aż wskazówka ciśnienia nie drgnie pokazuje że jest ok.
Taki chuj, chwilę później okazuje się że zawór puszcza :v Wycieczka przez miasto po nowy zawór, powrót do serwisu, gościu już ma mnie dość :v
Sprawdzenie, znowu spada, nie jest kolorowo. Ale moment - żar leje się z nieba, silnik jest gorący, to może mieć jakiś wpływ na odczyty. Maszyna wykazuje brak nieszczelności więc nabijamy czynnikiem. 
Odbieram kwitek o ilości czynnika, paragon i jakże by inaczej zapaszek Cudownedrzewo. 
Wsiadam do mojego bolidu z bananem na ryju i wracam do domu. Mam coś czego ten zjeb z BMW nie ma - sprawną klimatyzację.

Wniosek z tego taki że wszystko da się zrobić. Zwłaszcza jak się jest tak pojebanym żeby przekładać klimę do samochodu w której należy ona do kategorii Yeti.

(Wpis w żaden sposób nie był poprawiany przez Murzyna *porozumiewawcze mrugnięcie okiem wyglądające jakbym przechodził ciężki wylew* )

Popularne posty z tego bloga

Gazotan biedanu

Obudowa termiczna dolotu w BMW E46

Ustawienie zbieżności na partyzanta - relacja z wymiany końcówek drążków kierowniczych