Chciałbym mieć radziecką terenówkę

Co jest pierwszym pojazdem o którym pomyślicie, gdy usłyszycie "radziecka terenówka"?
Podejrzewam z dużym prawdopodobieństwem, że gdzieś z tyłu głowy zobaczyliście właśnie taki obrazek:

Arcydzieło myśli technicznej inżynierów z Uljanowksiej Fabryki Samochodów. Czyli krótko : UAZ 469B

Zacznijmy może od tego, że nie jest to pojazd dla każdego. Samo uruchomienie silnika wymaga umiejętności, które w dobie samochodów z automatycznym ssaniem i start-stopem powoli odchodzą do lamusa. Trzeba zakryć żaluzje chłodnicy, ustawić ssanie, wybrać zbiornik paliwa (są dwa), i dopiero wtedy można spróbować uruchomić go rozrusznikiem. Jeśli to nie zadziała to zostaje wam wyciągnąć korbę, i pouprawiać nieco motoryzacyjnego crossfitu.

I wiecie co?

Jest to najbardziej satysfakcjonujące uruchomienie silnika, jakie zaliczycie w życiu.

Bo ten wielki i głośny skubaniec miewa swoje nastroje, i wcale nie musi odpalić jak go o to prosicie.

Ale zakładając że silnik odpali trzeba te dwie tony radzieckiej stali jakoś poruszyć. Musicie zdecydować czy potrzebujecie napędu na przednie koła, wrzucić biegi terenowe lub szosowe, a dopiero następnie przy akompaniamencie zgrzytu skrzyni wrzucić niezsynchronizowaną jedynkę.

Moja przygoda z tym sowieckim wynalazkiem miała miejsce zeszłego lata. Udało mi się pożyczyć od pewnej osoby tą drogową osobliwość na kilka dni, typowo do zabawy. Po odebraniu go o godzinie 21, już o 23:30 pchałem go na zmianę z Frędzlem z górki, żeby odpalić UAjZę na popych, bo nikt z nas nie zwrócił uwagi na amperomierz wskazujący na wartości ujemne.

Bo żaden z nas nie ma takiego wskaźnika w swoim samochodzie.

Gdy udało nam się już skombinować kogoś z kablami wstawiliśmy go do garażu żeby podłączyć go pod prostownik. Dopiero rano dotarło do nas, że chyba nie do końca to przemyśleliśmy, oraz że warto nad bramą garażu byłoby powiesić jeden z tych znaków o dopuszczalnej wysokości.


Spędziliśmy następne kilka godzin próbując doprowadzić do porządku kilka rzeczy, które dość skutecznie wykluczały jazdę tym pojazdem gdziekolwiek. Rozebraliśmy alternator żeby sprawdzić stan szczotek i naprawić jego wzbudzenie (co oczywiście nic nie dało), wyregulowaliśmy ręczny (którego bęben jest na wale napędowym, co daje łącznie 5 bębnów), wkleiliśmy tylną szybę której na zdjęciu nie ma i wyregulowaliśmy zamki, aby dało się go w ogóle zamykać.

Spędziliśmy prawie pół dnia na naprawianiu czyjegoś samochodu, i żaden z nas nie był z tego powodu niezadowolony.

Bo dłubanie przy UAZie w dniu wolnym nie jest przykrą koniecznością.

Jest czymś relaksującym.

Rozkładając jakikolwiek element nachodzą cię myśli typu "a co jak to popsuję?". Po czym dociera do ciebie, że ten samochód powstał w latach Zimnej Wojny, jeździ na benzynie 70 oktanów, konstrukcyjnie bliżej mu do radzieckiej ciężarówki wojskowej niż samochodu osobowego i był projektowany do użytku przez sołdatów z radzieckich wsi dla których najnowocześniejszą technologią jaką w życiu widzieli mógł być telefon.

Więc odpalasz płytę "Najlepsze przeboje Chóru Armii Czerwonej", bierzesz w rękę "ruski klucz" (młotek i przecinak) i zabierasz się za dalsze próby zmuszenia UAjZy do względnie poprawnego działania.

Lista problemów tego samochodu jest długa i zawiła, więc powiem tylko że nie działają alternator, pompa hamulcowa, gaźnik, odpowietrzanie baku, regulacja wymienionego fotela oraz odbijanie kierunkowskazu. I kierownica ma luzy na przekładni. Jednak fakt, że ludzie na mieście oglądają się za tobą, pokazują ten samochód dzieciom, które od razu się uśmiechają na jego widok, odskakują po strzale z wydechu przez przelewający gaźnik i pokazują kciuki w górę, szczególnie po założeniu uszanki automatycznie te niedogodności wynagradza.

Wyobraźcie sobie minę pracowników McDonalda jak zajechaliśmy całą ekipą do McDrive'a nie posiadając górnej części drzwi :V

Bo na wypadek jakbyście nie wiedzieli, to tutaj nie otwiera się okien.

Demontuje się je kluczem 13mm.

Jeśli będziecie mieli okazję kiedyś pożyczyć na kilka dni UAZa, nie wahajcie się żeby spróbować. Nauczycie się paru zapomnianych umiejętności, poćwiczycie pchanie samochodu pod górkę, wyregulujecie ręczny bez podnoszenia samochodu, dostaniecie ataku śmiechu, jak ogarniecie jak działa w nim nawiew powietrza do kabiny i będziecie usiłowali nie zginąć na prostej drodze przy 70/h, bo luz na kierownicy.

I będziecie się przy tym świetnie bawić :v

Popularne posty z tego bloga

Gazotan biedanu

Obudowa termiczna dolotu w BMW E46

Ustawienie zbieżności na partyzanta - relacja z wymiany końcówek drążków kierowniczych